Każdy  ma prawo do własnych osadów i dobrze jak umiemy się pięknie różnić.

Ugp,     "uzdrawiania w Duchu Świętym.">  Przepraszam ze zapytam, co to znaczy w DŚ, skąd Wiesz że to właśnie On, masz może dary które każdy może stwierdzić? Jak to się odbywa?

Wariaci Gabriel i Michał Odorowicz pewnie zeszli na razie do podziemia. Przy następnej masowej histerii końca świata pewnie znowu z niego wylezą, jak demony ciemności strasząc ludzi końcem świata i na tym strachu zbijając kapitał.

Największa zmiana na Ziemi, to jest na Wiosnę jak wszystko zakwita i na Jesień jak liście z drzew opadają. Ludzie liczą na jakieś wielkie zmiany, a zapominają, że historia kołem się toczy, zatem żyjemy w cyklu dewolucji, gdzie stany społeczeństwa wyznaczane są przez stałe cykle rozwojowe, aktualnie wielkiej Kali Jugi, która zaczęła się w 3102 roku przed erą chrzescijańską i będzie trwać dokładnie 432 tysiace lat. Epoka opanowywania przez aktualną ludzkość planu materialnego, rozwój władzy nad materią.

Demony ciągle się martwią, że im się baterie wyczerpią, bo to pracuje jak zaprogramowana maszyna. Astralny to demon, a jak człowiek tak funkcjonuje to jest zombie. Demony mają baterie, a jak się one kończą to się kończy czas takiego demona. I rozpada się, zanika. W demonicznym świecie patrząc na baterie można wywnioskować, kiedy panowanie jakiegoś demona i jego ideologii dobiegnie końca. Niektóre demony potrafią się regenerować, ale większość ma ograniczony zapas sił życiowych, który się z czasem zmniejsza. Lepiej nie być demonem i dołączyć do tych, co mają dostęp do Nieskończonej Energii Życia Wiecznego. Ale demony są odcięte. Daltego żerują, także na ludziach i zwierzętach, wampiryzują.

Głosiciele końca świata i różnego rodzaju przemian ludzkości już tyle razy się skompromitowali, że trudno jest zrozumieć jak, ktoś może się jeszcze łapać na takie bzdety. To działa zawsze tak samo. Jakiś pomylona postać ogłasza jakieś wielkie zmiany albo koniec świata, trochę ludzi się na to łapie, mija wyznaczony czas, nic się nie dzieje. Skompromitowany "wieszcz" znika, ale po jakimś czasie pojawia się kolejny i ludzie znowu się na to łapią. Trudno to zrozumieć.

Głoszone nauki, wywody o rzekomym końcu świata, jego zagłady to błędne kierunki myślenia, urojenia i negatywne wpływy astralne. Polecam fragment nauk Swami Lalita Mohan Baba Ji, gdzie jest jasno wyjaśnione dlaczego końca świata nie będzie.

"(...)Plan Boga nie przewiduje końca świata ani powszechnej zagłady...

Angażowanie się w ruchy straszące końcem świata, powszechną rychłą zagładą, wojną niszczącą cały świat, zagładą ludzkości, ratowaniem ludzkości przez UFOludki etc - jest jednym z błędnych kierunków totalnie uniemożliwiających rozwój duchowy człowieka. Są to kierunki zwane apokaliptycznymi, kierunki błędne, fałszywe, urojone, nadawane z niskich planów astralnych przez bardzo złe byty, które mamią naiwnych pozorami dobra.

Lepiej nauczyć się wiedzy duchowej, ezoterycznej, wiedzy boskiej. Stwórca, Brahman, wbudował w światy zamieszkiwane przez istoty ludzkie pewien mechanizm zwany w sanskrycie "Uti", a z chińska i japońska "Yi". Jest to zasada ochrony zamieszkałych światów, zasada ochrony istnienia świadomości i rozumu. Jest to jedna z czterech hermetycznych czy okultnych zasad, część prawdziwej wiedzy tajemnej, której nie mają demoniczne istoty opętujące ludzi chorymi ideologiami powszechnej zagłady świata i ludzi.

Stan świata i ludzkości zależnie od karmana i sanskar ludzi bywa gorszy lub lepszy, ale dzięki zasadzie Uti, największe niebezpieczeństwa przechodzą mimo, wyrządzają szkody jedynie lokalnie, związane są prawami karmicznej odpłaty i nie nic nie może spowodować większych szkód, które groziłyby unicestwieniem całości świata (loka, planety) na której istnieje świadome życie, inteligencja. Dlatego najbardziej niszczycielskie siły nagle słabną, powodują znacznie mniejsze szkody niżby potencjalnie mogły.

Oprócz zasady "Uti" (zachowania życia i świata żyjących), mamy jeszcze zasadę "Tantu" - boską nić zjednoczonych praw dzięki którym Bóg Stwórca kieruje światami, całymi lokami i brahmandami, systemami światów. Żyją na Ziemi mędrcy, którzy mają dostęp do nici "Tantu", i kiedy to konieczne zawezwą boskiej interwencji. Nie ma powodu lękać się jakiejkolwiek powszechnej zagłady, kataklizmu niszczącego planetę czy aktualną ludzkość. Ludzkość rozwija się w wyznaczonych cyklach i nic temu przeszkodzić nie może. Najmroczniejsze siły nie są w stanie powstrzymać działania "Uti", zasada ta jest niezniszczalna. Jest to zasada boskiej interwencji. zagrażająca Ziemi rzeczywiście asteroida w ostatniej chwili jednak zmieni nieco kurs i minie Ziemię, wybuchy wulkanów czy trzęsienia Ziemi zawsze były i czyniły tylko lokalne spustoszenia, zgodnie z sanskarami lokalnej populacji, zgodnie z prawem karmicznej odpłaty. Człowiek człowiekowi potrafi wyrządzić szkodę, ale jak zamachnie się na całą ludzkość, udławi się własną trucizną zanim zdąży poważniej zniszczyć czy unicestwić ludzkość.

Dzięki "Uti" lokalnie zniszczona przyroda całkiem szybko się odradza i odnawia... Wilki mogą zabić trochę ludzi, ale jak się nadmiernie rozmnożą aby wybić całą ludzkość, jakaś zaraza zaraz ich powstrzyma, dziesiątkując ich populację. Tak to generalnie działa. Jak ludzkość zbytnio będzie wyniszczać resztę Przyrody Żywej, populacja ludzka może zostać zdziesiątkowana jakimś kataklizmem, ale generalnie ludzkość przeżyje, a zginą ci najbardziej bezmyślni, szkodliwi i ich dzieła. Tak to działa w historii zamieszkałych światów (na lokach takich jak Ziemi). Jeśli jakaś gadzia rasa reptilska zechce tu przylecieć jakimś statkiem widmem typu "Gwiazda Śmierci", pewnie trafi ją po drodze jakaś asteroida i tyle będzie z próby likwidacji planety takiej jak Ziemia.

Wiele cywilizacji już upadło, kiedy stały się bardzo agresywne, szkodliwe i niszczycielskie. Na ich gruzach, z najlepszego ich nasienia wyrosły nowe cywilizacje. Nie ma powodu do lęku ani obaw. Nie dawać się nabierać na debilizmy satanicznego zwiedzenia jakimś kolejnym końcem świata, powszechną zagładą czy ewakuacją przez UFOlków. Nic takiego nie nastąpi. Z powodu zasady "Uti", nawet greccy mędrcy filozofowie uczyli, że z punktu widzenia ludzkości jako całości ten świat jest wieczny. Planów Boga nic nie zmieni, a szczególnie żaden nawiedzony głupotą własnych rojeń apokaliptycznych czubek (dupek) od nowych energii czy piątej gęstości. "