Forum Rozwoju Duchowego: Ezoteryka, Joga, Tantra, Magia, Kundalini, Uzdrawianie, Bóg i Bogini, Mistyka, Intuicja, Jarstwo, Oświecenie, HIMAVANTI OM
Witajcie,
tutaj możecie podzielić się swoimi doświadczeniami dotyczącymi sposobu i filozofii odżywiania. Jeżeli zmieniłeś czy zmieniłaś dietę to jaka motywacja stała za taką decyzją? Jak zareagowali bliscy i czy łatwo było Wam odstawić mięsiwo? Co zmieniło się po latach? Może chcesz przejść na jarstwo ale nie wiesz jak albo boisz sie reakcji otoczenia? Podziel się swoją historią - może kogoś zainspirujesz do przemyśleń w temacie
Moja historia jest raczej bez większych sensacji...Przyszedł moment gdzie po prostu przestałem jeść mięso. Zainteresowanie duchowością już w tym czasie jakieś było i coraz to więcej się szukało nauk. Ale sama decyzja nie wynikała, jakby to powiedzieć, z logicznej argumentacji - przyszedł moment i sama świadomość, że nie muszę już jeść mięsa (a jadłem go bardzo dużo) tak mi się spodobała że ciągu chwili podjąłem decyzje i przebiegło wszytko bardzo naturalnie. Pamiętam, że po tygodniu będąc trochę zdziwiony tą zmianą i jak gładko poszło, postanowiłem spróbować jakiejś sztuki mięsa - nie smakowało mi zupełnie mimo, że wcześniej było to moje ulubione danie.
Jeżeli chodzi o bliskich to tak gładko już nie było....Hehe ale tu to pewno wszyscy, a przynajmniej dużo z Was, potwierdzicie, że w tej materii to czasem trzeba lat aby rodzinka i znajomi jedzący mięso po prostu odpuścili i zaakceptowali. Mogę powiedzieć że po 10 latach początkowo sceptyczne jednostki teraz widzą w mojej postawie żywieniowej źródło inspiracji i często słyszę :" Ja to już teraz tak dużo mięsa nie jem bo to nie jest zdrowe" .
Dzięki jarstwu czuje więcej sił i organizm szybciej się regeneruje po intensywnych treningach. Jedna rzecz chyba została wciąż bez zmian - za dużo słodyczy wcinam.
Czego sie na początku obawiałem to o dzieci. Myślałem - ja nie muszę jeść ale one powinny. Widać jeszcze schemat wbity w podświadomość, że mięso to konieczny i niezbędny składnik zdrowej diety jeszcze działał. Z tym borykałem się najdłużej. Ale teraz już od kilku lat nie mam już tego problemu. Z żoną jesteśmy wegetarianinami i dzieci na świat przyszły też "wegetariańskie" i nie było i nie ma już żadnych obaw o jakieś deficyty żywieniowe a gotowanie i wspólne jedzenie sprawia nam dużo frajdy.
Offline
Ja natrafiłem po szkole średniej na taką książkę "Teoria i metodyka ćwiczeń relaksowo-koncentrujących". Ta książka jest napisana przez środowiska naukowe i nie wszystko w niej dotyczące jogi, medytacji ma sens ale był w niej ciekawy roździał dotyczący odżywiania. Autorka przedstawia przekonywujące argumenty, na to, że dieta jarska jest zdrowsza, lepsza dla długowieczności i wspomaga leczenie wielu chorób. Pamiętam ciekawy przykład analizy długowiecznego plemienia Hunzów, żyjącego w Himalajach -
...nie znają żandych chorób, a ich 120 -140 letni starcy nie tylko jeszcze pracują, ale nawet odbywają dalekie wysokogórskie wędrówki"
Ich pożywienie jest proste, głównie roślinne i zdarzają się u nich okresy głodu, kiedy pożywienia brakuje.
Kobiety nawet w wieku 60 lat rodzą tam zdrowe dzieci.
Tak się to u mnie zaczęło, od książki.
Ostatnio edytowany przez Śankar (2019-07-19 19:26:46)
Offline
Ja na wegetarianizm przeszłam wiele lat temu. Wtedy zaczęłam interesować się jogą . Przez wiele lat ukrywałam się z tym wśród znajomych ale potem przestałam się przejmować ich komentarzami. Co ciekawe kiedy studiowałam na studiach medycznych mieliśmy zajęcia w klinice onkologii. Okazało się, że profesor który tam wykładał powiedział, że osoby które nie jedzą mięsa rzadziej chorują na nowotwory i od razu osoby, które ze mnie szydziły miały zamknięte usta. Nadal pokutuje w naszym społeczeństwie mit, ze to jakaś fanaberia. Byłam kiedyś na wymianie międzyszkolnej w Holandii. Zapytali nas wtedy w restauracji kto je obiad wegetariański. Jedna z nauczycielek nie mogła sama za siebie i od razu próbowała nas uciszyć niejedzących mięsa tekstem " przecież raz możecie zjeść normalnie". Tam to nie był żaden problem bo już wtedy było to normalny styl życia ale dla niej to była fanaberia. Dostaliśmy obiad i okazało się, że był on tak wspaniały, że tym co jedli mięso aż do niego ciekła ślina. Jak mówię, że nie jem mięsa bo nie chcę krzywdzić to zaraz słyszę " ale to niezdrowe". Nadal mam wrażenie, że ludzie po prostu nie myślą tylko powtarzają zasłyszane komunały. Wszystko jest dla ludzi. Pod warunkiem, że robią to z głową.
Offline
W szkole średniej zacząłem jeść jakoś mniej mięsa. Potem gdy zabrali mnie do wojska to za surówkę oddawałem kotleta. Bardzo dobre naleśniki piekli w kantynie. Potem już wegetariańskie jedzenie stało się codziennością. Pamiętam jak w pewnej restauracji w Zakopanem chciałem zamówić coś wegetariańskiego a w menu pod nazwą wegetariańskie były tylko pyzy z mięsem. Teraz to jest luksus i bardzo dużo można wegetariańskiiego jedzonka można mieć. W każdym lepszym sklepie da się kupić wegetariańskie produkty. Coraz więcej dobrych restauracji w Polsce ma wyśmienite wegetariańskie pożywienie.
Offline
Ja przeszedłem na wegetarianizm w wieku 18 lat. Zanim całkowicie zrezygnowałem z mięsa, nosiłem się z tym zamiarem jakiś rok czasu. Zresztą od najmłodszych lat nie potrafiłem zrozumieć dlaczego zadaje się tyle cierpienia zwierzętom. Mieszkając nad morzem jadłem oczywiście ryby w dzieciństwie, ale samo łowienie ich było dla mnie za bardzo drastycznym zajęciem, a widok duszących się na powietrzu ryb, powodował u mnie długi smutek. Dlatego też, gdy już jako starszy nastolatek usłyszałem, że są ludzie niejedzący mięsa, to bardzo mnie to zaciekawiło i ucieszyło jednocześnie. Decyzję o rzuceniu mięsa podjąłem krótko po 18-tych urodzinach, oznajmiając rodzinie, że oto przestaję jeść mięso. Oczywiście wszyscy pukali się w czoło, ale z drugiej strony bardzo wyrozumiale podeszli do sprawy.
Początki były mocno eksperymentalne i pod znakiem proteiny sojowej, która w tamtym czasie weszła na polski rynek. Medaliony sojowe, kostka sojowa - jadało się tego bardzo dużo. Dużo płatków zbożowych naturalnych, samorobotne musli, surówki warzywne, owoce... Po roku przyszło zainteresowanie jogą i kolejne odkrycie, że od tysięcy lat są systemy filozoficzne, zbudowane na podobnych podstawach ideologicznych, które od zawsze mi przyświecały, z wegetarianizmem jako jedną z nich.
Odkąd przeszedłem na dietę wegetariańską, nigdy nie miałem pokusy zjedzenia mięsa, nie odczuwałem nigdy jego braku. Dla mnie to absolutnie naturalny sposób odżywiania.
Ostatnio edytowany przez Mitra (2021-03-14 23:18:16)
Offline
Jarstwo to absolutnie naturalny sposób odżywiania, szczególnie dla magów i szamanów na białej diecie...
Offline
W moim przypadku było tak, że od dzieciństwa nie lubiłam mięsa i nie chciałam go jeść, a zwłaszcza czerwone mięso. Za rybami też specjalnie nie przepadałam. Za to lubiłam nabiał. Na wegetarianizm przeszłam całkiem naturalnie, w momencie gdy się usamodzielniłam i poprostu nie było w mojej diecie mięsa, oraz nikt mnie do jedzenia mięsa nie nakłaniał. Jak zaczęłam praktykować jogę to już była taka kropka nad i.
Offline