Dakszan - 2007-09-08 14:08:20

Chciałem się podzielić kilkoma przemyśleniami ostatnich tygodni, a właściwie miesięcy. Może ktoś będzie miał coś ciekawego do dodania, czy skomentowania, albo wytłumaczenia mi niektórych zagadnień mnie nurtujących, na których nie mogę znaleźć ciągle odpowiedzi. Zaczęło się wszystko od oglądania naukowego filmu BBC o wszechświecie, gwiazdach etc. Jak pokazano, życie na Ziemi, potem jakby pokazano szerszą perspektywę, całą naszą planetę, gdzie już były widoczne tylko morza i kontynenty, potem cały nasz układ słoneczny, i z czasem całą galaktykę Mlecznej Drogi gdzie nasze słońce było jednym z wielu milionów innych słońc... już mi się to w głowie nie mieściło jacy "wielcy" jesteśmy w kosmosie :) włącznie z naszymi sprawami dnia codziennego, kłopotami itd ... Potem perspektywa się jeszcze bardziej poszerzyła - takich galaktyk jak nasza było setki milionów czy jeszcze więcej ...

No i zaczęło to budzić różne refleksje, niektóre miłe do rozważań, inne powodujące trochę smutek, przygnębienie i rozgoryczanie ... Na pewno w takiej skali mogłem zacząć uświadamiać sobie czym STWÓRCA tego wszystkiego jest. Jak na okrągło cały wszechświat żyje, rodzą się nowe gwiazdy, galaktyki, planety, może i jakieś inteligentne biologiczne życie na niektórych z nich ...

I jaka jest nasza, ludzkiej cywilizacji w tym wszystkim rola, miejsce. Może jakaś jest, a może (użyje trochę analogi) jesteśmy w takiej inter galaktycznej skali jak "bakterie, drobnoustroje, o jakiejś tam inteligencji potrzebnej do utrzymania się przy życiu"... Dalej użyje analogii ... gdybym porównał całe swoje ciało do stwórcy, a wszystkie moje komórki, atomy, elektrony, z których jest zbudowane ... to ziemia dajmy na to była by np. jakimś atomem na skraju mojego paznokcia, małego palca u prawej nogi ... że się tak wyrażę ... I co mnie, obchodzi co się tam w tym atomie dzieje, jakie tam się rozwija życie, na nim ... ja nawet nie jestem do końca świadomy jego istnienia :) - no taka relacja stwórca - stworzenie - z punktu widzenia mojego ludzkiego ograniczonego punktu widzenia - nie budziła we mnie zbytniego entuzjazmu :) Chociaż Stwórca - jak mnie uczono - jest świadomy istnienia całego swojego stworzenia w makro i mikro skali ...

No i jakie w takim kontekście jest nasze jako ludzkiej cywilizacji miejsce we wszechświecie, jakie mamy znaczenie dla Wszechświata, po co istniejemy - od tak po prostu, ktoś Większy dla zabawy stworzył sobie małe gwiazdeczki, słoneczka, małe planetki i ludziczki na nich, żeby sobie popatrzyć jak się będą rozwijać, i do czego dojdą?

To o roli całej naszej ludzkiej rasy na planecie ziemia w przeciągu ostatnich kilku milionów lat ... a bardziej tu i teraz  - jaki sens w takim kontekście ma istnienie społeczeństw, pojedynczych osobników ludzkich płci męskiej i żeńskiej - jaka jest ich rola i miejsce w obliczu tak wielkiego Stworzenia, Wszechświata ... i wreszcie jaka jest w tym moja rola i sens istnienia - przecież na dobrą sprawę w mgnieniu oka przestanę istnieć (a przynajmniej moje ciało) - i znowu dochodzi się do pytania - kim ja k...a jestem? :) skąd i po co się tu wziąłem... taki trochę syndrom mrówki Z - jak ktoś widział tą bajkę :)

Jedno jest pewne, że ludzie mają coś w sobie takiego, że ciągle ich sens istnienia nurtuje, gdzieś mniej lub bardziej każdy szuka swojego miejsca, odpowiedzi na te pytania ... Szukają tak długo, aż znajdą odpowiedź, która ich usatysfakcjonuje i czują się z tym spełnieni ... nieważne nawet czy ta odpowiedź jest prawdziwa, czy wymyślona ... Bardziej ambitne jednostki i głębiej szukające, może stworzyły sobie w jakiś sposób systemy filozoficzne czy nawet religijne ... No właśnie - może po to takie systemy powstały, żeby nadać ludzkości, czyli tej inteligentnej masie biologicznej na zielonej planecie - jakiś sens ... jakiś sens istnienia ...

Wydaje mi się że ludzki umysł musi mieć coś w co będzie wierzył, jakieś idee - bo tak naprawdę to napędza ludzi, całe społeczeństwa i cywilizacje do rozwijania się w którąś stronę ... bez jakichkolwiek idei, wierzeń - wydaje mi się że ludzie byli by martwymi kupami biologicznej masy, co najwyżej poruszanej  tylko instynktami ciała - jeść, wydalać, kopulować, rozmnażać się ... No, ale ludzka istota jest trochę bardziej złożona ... dochodzą jeszcze emocje, namiętności, uczucia, odczucia, inteligencja itd ...

Ale skupiając się dalej na poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania - myślę że właśnie po to powstały wszystkie różniste systemy religijne i filozoficzne żeby dać ludzkim umysłom coś co da im poczucie, że ich istnienie ma sens ... Nie oceniam tego skąd się to wzięło, i jak powstało, opisuje to tylko jak w chwili obecnej może to wyglądać z mojego punktu siedzenia ... Im system wierzeń jest bardziej wiarygodny (czyli wydaje się być bardziej autentyczny, budzi mniej wątpliwości) tym chętniej ludzie łapią się go i podążają za nim.... Taka społeczna kontrola ... I to wydaje mi się napędza ludzi, całe społeczeństwa do życia, do podążania w jakimś kierunku, do rozwoju w kierunku wytyczonym przez te idee ...

Śmieszne, bo im bardziej o tym piszę tutaj i się sam zagłębiam - to mi się układa jakoś wszystko w całość ... nieważne ...
teraz tak ... idąc dalej, wrócę jeszcze do analogii stwórcy jako moje ciało, a całe stworzenie - jako części mojego ciała, komórki, cząsteczki, atomy, elektrony, protony ... Odnoszę się do ciała trochę i jego anatomii i szukam w tym analogii bo napisano w jakieś mądrej książce że Stwórca stworzył człowieka na swoje podobieństwo - więc może i coś w tym jest jako samopowielające się fraktale :) tyle że w malutkiej skali ... Ciało ma zwykle, różne części, komórki składają się z atomów, jakieś większe części jak żyły, krew itd ... składają się z komórek, a cały człowiek z różnych części ... Większe części zawiadują i kontrolują mniejsze części - tak żeby całość sprawnie funkcjonowała ...

i może tak jest właśnie skonstruowany wszechświat STWÓRCA, czy BÓG jako jeden organizm ... cóż my jako ludzie gdzieś na końcu wszechświata możemy dla niego znaczyć ... Ale są inne kosmiczne części, większe jak nasza ziemia na której żyjemy i ona nas tu utrzymuje i opiekuje się, potem nasze słońce które daje nam życie i odpowiada za cały układ słoneczny  ... i utrzymuje przy życiu, potem coś większego dla kogo nasze słońce będzie czymś malutkim a pod którtego będzie podlegać, cała galaktyka - i tak wszystko się wzajemnie kontroluje, pilnuje, żeby całość UNIVERSUM funkcjonowała, i może właśnie w takis sposób Stwórca ma kontrolę nad wszystkim ... cała zhierarchizowana struktura istnienia ...

Może właśnie te większe kosmiczne byty jak nasze planety, słońce w jakiś sposób oddziaływają na nas, może właśnie jakąś dziwną niewidzialną siłą inspirują nasze umysły, żeby w nich zasiać takie idee, tak jak ich inspirują jeszcze większe kosmiczne byty, a wszystko po to ... żeby brać udział w inter galaktycznej ewolucji ... Może taki jest jest istnienia :) Stwórca się rozwija, ewoluuje, i całe stworzenie razem z nim ...

Nie powiem, żebym się czuł jakoś swojo ze świadomością bycia bakterią, pyłkiem w skali galaktycznej - ale tak to wygląda ... Ciągle nie daje mi to spokoju, ciągle szukam odpowiedzi na to jakie jest moje miejsce w tym wszystkim, i cel mojego istnienia ... i nie wiem czy to poszukiwanie odpowiedzi jest szukaniem jakiegoś intelektualnego wytłumaczenia czy "narkotyku" czy "opium" które da mi poczucie spełnienia, i poczucie, że tak właśnie jest... boję się, że niestety tak ... w zasadzie to nawet mogę powiedzieć że nie szukam szczęścia, miłości bla bla bla - tylko właśnie nie tyle sensownej co rzeczywistej odpowiedzi na te pytania o sens istnienia i swojego miejsca ...

ale jedna rzecz z tego dobra wynika, bo taki inter galaktyczny punk widzenia, pozwala mi trochę wyluzować w życiu, przycina trochę egona :) sprowadzając go bakterii czy pyłu - i wszystkie problemy, kłopoty, wydawało by się najważniejsze na święcie - przestają być takie ważne, bo prawie ich z takiej perspektywy nie widać ...

No nic, to tyle wywodów jak na razie, będę wdzięczny jak ktoś się dorzuci do dyskusji, może razem się wypracuje jakiś satysfakcjonujący punkt widzenia na sens istnienie, i miejsca we wszechświecie :) Sorki za chaotyczną trochę wypowiedź, ale pisałem po kolei co mi do głowy naszło - nie chce mi się poprawiać toku myślenia i czytać tego co napisałem jeszcze raz :)

Pozdrawiam
Dakszan

P.S. Cały ten wywód doprowadza mnie do punktu, żeby zacząć szukania odpowiedzi na te pytania, od poznawania siebie i całego wewnętrznego wszechświata, bo to co ukryte wewnątrz z całym bogactwem emocjonalnymi, intelektualnym i duchowym też wydaje się wszechświatem - zwłaszcza tym co kryje się poza ciałem i psychiką, stąd skąd przychodzą rożne pomysły, idee, inspiracje... bo to mi się wydaję kluczem do szukania wszystkich tych odpowiedzi ... chociaż, nie wiem co to jest (książki nazywają to Duchem), nie widziałem tego na własne oczy (chociaż było by fajnie), nie dotknąłem, nie posmakowałem a tylko o tym czytałem i słuchałem - to jednak to wydaje się nadawać sens życiu ... chociaż, zastanawiałem się też nad inną alternatywą :) zaakceptowanie siebie jako bakterii, pyłku, i cieszenie się tym życiem, dopóki się nie skończy, bez szukanie większego sensu istnienia ... :D ale nie wiem czy tak potrafił bym żyć :)

dakszan@googlemail.com

ehotelsreviews.com Проживание Ванв http://komputeryursus.pl