sadadeva - 2008-07-25 12:23:01

Sathya o Śirdi Sai Babie

[Sanathana Sarathi, 33 (Nr 11, Nov. 1990), str. 290–297]

Dzisiaj nie zamierzam mówić o święcie Nawaratri czy Śiwaratri. Proponuję wyjawić to, o czym dotąd nikt nie wiedział.

W byłym dominium Nizam istniała odległa wioska o nazwie Pathri2 W wiosce tej mieszkało małżeństwo o imieniach Gangabhavadya i Devagiriamma. Boleśnie tęsknili za dzieckiem. W odpowiedzi na ich modlitwy 28 września 1835 r.3 urodził się im syn. Dziś przypada rocznica tamtego dnia. Dzieckiem był Sai Baba.

Ponieważ Gangabhavadya rozwinął poczucie całkowitego nieprzywiązania i wyrzeczenia, pomimo posiadania dziecka zdecydował się odejść do lasu w odosobnienie. Devagiriamma, która traktowała męża jak Boga, postanowiła pójść za nim opuszczając dziecko.

W tej samej wiosce mieszkał fakir Sufi. Ponieważ był on także bezdzietnym, więc zaopiekował się dzieckiem i wychował go w swoim domu. Chłopiec mieszkał u fakira przez cztery lata (1835 – 1839). Z biegiem czasu fakir zmarł. Żona fakira, która żywiła wielkie uczucie do dziecka, załamała się z żalu. Na dobitkę dziecko sprawiało kłopoty. W tamtym czasie i na tamtym obszarze alarmująco wzrosły różnice pomiędzy Hindusami i Muzułmanami. Między tymi dwoma społecznościami istniały znaczne animozje. Chłopiec zaś zwykł odwiedzać świątynię hinduską i śpiewać pieśni sławiące Allaha. ,,Mein Allah hu! " (Jestem Bogiem). ,,Allah Malik haj!  " (Allah jest najwyższym Panem). W taki sposób zwykł głosić w świątyni. Za to niepoprawne zachowanie Hindusi zwykle karali chłopca na różne sposoby. Ale to nie wszystko. Wchodził on do meczetu i oświadczał: ,,Rama jest Bogiem", ,,Śiwa jest Allahem". Jego zachowanie, polegające na śpiewaniu o Allahu w świątyni hinduskiej i o Ramie i Śiwie w meczecie, dla ludzi było zagadką. Członkowie obu społeczności udali się do żony fakira i uskarżali się na zachowanie chłopca. Nie mogąc sobie z tą sytuacją poradzić, żona fakira przekazała chłopca wielkiemu duchem, pobożnemu uczonemu imieniem Venkusa (Wenkuśa), który mieszkał w pobliżu jej domu. Chłopiec pozostał w aśramie Venkusy przez 12 lat, od 1839 do 1851 r. Venkusa bardzo lubił chłopca. Zwykł dawać pierwszeństwo poglądom młodego Baby w każdej sprawie. Widząc to, z czasem mieszkańcy aśramu rozwinęli zawiść w stosunku do chłopca.

Pewnego wieczora w 1851 r. chłopiec opuścił aśram. Dotarł do Śirdi, wówczas jeszcze bardzo małej wioski. Przebywał tam zaledwie dwa miesiące, a potem wędrował z miejsca na miejsce. Po wielu latach wędrówki dotarł do miejsca zwanego Dhoopkheda. Kiedy tam przebywał, żenił się syn brata Chandu Patela. Baba przyłączył się do grupy ślubnej i znów znalazł się w Śirdi. Było to w roku 1858. Od tego dnia, aż do roku 1918, nie opuszczał Śirdi. Mieszkał tam przez 60 lat.

W Śirdi Baba zwykł rozmawiać z ludźmi do niego przybywającymi, udzielać im rad dotyczących ich problemów oraz dodawać otuchy w kłopotliwych sprawach. Tym sposobem działalność Baby stała się znana w całym kraju.

Na obszarze Maharasztry w tym czasie Naczelnym Poborcą i Kierownikiem Urzędu d/s Zasiedlania był H.V. Sathe (Hari Vinayak Sathe). Był on załamany śmiercią żony. Prof. G.G. Narke, przyjaciel Sathe, przyszedł do jego domu i przekonywał Sathe, że nie ma sensu rozpaczać nad tą stratą i że, aby przemóc smutek, warto byłoby zmienić miejsce. Zasugerował, że dobrze byłoby dla niego otrzymać darśan [widzenie] jakiegoś świętego i przekonał go, aby pojechał do Śirdi.

Sathe był niezwykłą osobą. Przybywszy do Śirdi, on i Narke, uzyskali darśan Baby. Baba patrząc na Sathe kilkakrotnie wybuchał śmiechem, śpiewał i wykonywał dziwaczne gesty. W umyśle Sathe pojawiły się wątpliwości, czy Baba był prawdziwym mędrcem czy jakąś ekscentryczną osobą. Nikt nic przedtem nie wspominał Babie o Sathe. Sathe i Narke po prostu przyszli odwiedzić Babę i siedli w jego obecności. Baba zwrócił się do Sathe: ,,Nie martw się o nic. Ciała są jak bańki na wodzie. Nijak nie przywiązuj się do ciała. Rozwijaj natomiast przywiązanie do zamieszkującego wewnątrz Ducha (Dehi). Zmartwienia są jak przelotne chmury. Zdarzają się każdej jednostce. Miej odwagę. Ochraniaj swoje dziecko." Ostatnia uwaga odnosiła się do faktu, że żona Sathe zmarła po urodzeniu dziecka. Nawet Narke nie słyszał o przeżyciu dziecka. Słysząc słowa Baby Sathe uświadomił sobie, że Baba nie był szaleńcem, ale ,,trikala dźńanim" (znającym przeszłość, teraźniejszość i przyszłość). Sathe, który zamierzał pozostać na krótko — na tyle, by otrzymać darśan Baby — przedłużył swój pobyt o dalsze dwa dni.

Sathe, często odwiedzając Śirdi, pierwszy zdał sobie sprawę z tego, że w Śirdi nie było właściwych udogodnień dla przybywających do Baby. Miejsce, w którym zapewnił mieszkania dla odwiedzających, nazywa się ,,Sathe Wada".

Służąc w taki sposób Sathe przybył ponownie do Śirdi, kiedy zaczął wątpić w sens zdobywania majątku i bogacenia się. Zobaczywszy Sathe, Baba powiedział wesoło: ,,Wygląda na to, że tracisz zainteresowanie swoją pracą. Zastanawiasz się, jak rozporządzić dorobkiem. Dlaczego miałbyś to dawać komuś? Wykorzystaj to w dobrych celach. Zbuduj 'koti' w Śirdi." Sathe odpowiedział Babie: ,,Swami! Nie jestem milionerem. Jak mógłbym zbudować tu posiadłość?" Baba odrzekł: ,,Zrób tyle, na ile cię stać. Czemu się bać, gdy jestem tutaj?"4 Tak Baba zachęcał Sathe.

W odpowiednim momencie wuj ze strony matki Sathe, Kelkar, osiedlił się w Śirdi. Sathe przesyłał fundusze z Poony, a jego wuj kontynuował budowę w Śirdi.

W taki sposób Baba wykorzystał Sathe jako swoje narzędzie. Sathe był dla niego prawą ręką w załatwianiu wszystkich spraw. Ponieważ Baba utrzymywał bliskie stosunki z Sathe i we wszystkim na nim polegał, z czasem mieszkańcy Śirdi stali się o niego zazdrośni. ,,Wielu zadowala się nic nie robieniem, ale nie może znieść widoku innych coś robiących i rozpowszechnia nieprzychylne im opowieści" (wiersz Telugu). Kilka osób przychodziło do Baby i opowiadało jakieś historie przeciwko Sathe. Jak właściwie nazwać takich roznosicieli historii? Powinno się ich nazywać ,,wrogami żebraków" (dosłownie: ujadające psy), oświadczył Baba.

W Śirdi Baba robił dwie godne odnotowania rzeczy. Jedną było przyjmowanie pieniędzy od wszystkich, którzy przychodzili. Zwykł prosić o ,,dakszin" (datek pieniężny). Nie prosił o duże sumy. Było to dwie albo pięć rupii. Przyjmował te pieniądze i natychmiast je wydawał — jeszcze w czasie ich obecności. Nic nie zatrzymywał dla siebie.

Pewnego dnia przyszedł do Baby człowiek imieniem Pradhan. Zamierzał ofiarować Babie dwadzieścia rupii. Wówczas nie było banknotów. Wszystko było w postaci srebrnych monet; nie takich jak dzisiejsze monety ze stopów. W tamtych czasach każda rupia zawierała jedną pełną tolę5 srebra. Pradhan pomyślał, że zamiast dawać taką ilość srebrnych monet, lepiej byłoby ofiarować Babie jeden złoty suweren. Baba obrócił suweren w jedną i drugą stronę i zauważył: ,,Dlaczego dotąd nie widziałem takiej monety?" Osoba znajdująca się blisko Baby powiedziała: ,,Jest to złota moneta". Wtedy Baba stwierdził ,,Nie chcę tego. Daj mi pieniądze w rupiach". Spytał ile jest warty ten suweren. Wówczas był warty 15 rupii. Odbierając z powrotem suwerena Pradhan dał Babie piętnaście rupii. Baba natychmiast powiedział: ,,Pradhan! Musisz dać mi jeszcze pięć rupii!" Pradhan był wtedy sędzią. Pradhan oraz inne obecne tam osoby dziwili się, dlaczego Baba żądał jeszcze pięć rupii skoro suweren był warty tylko piętnaście rupii.

Zauważając wahanie Pradhana Baba powiedział: ,,Najpierw daj pięć rupii, a potem przemyśl to sobie". Pradhan dał te pięć rupii. Wtedy Baba wyjaśnił: ,,Kiedy wybierałeś się z domu, ile chciałeś ofiarować Babie? Zamierzałeś dać dwadzieścia rupii. Dałeś tylko piętnaście. Tak więc miałem prawo ubiegać się jeszcze o pięć". Kiedy Pradhan usłyszał te słowa był zdumiony. Przyznał, że Sai Baba był dobrym sędzią.

Tak więc, Baba miał w zwyczaju zbierać pieniądze od przychodzących i rozdawać je potrzebującym.

Pewnego dnia wezwał Kelkara i powiedział: ,,Dzisiaj jest święto Guru Purnima. Odpraw mi guru pudźę". Nikt tam nie znał znaczenia guru pudźy. Kelkar zapytał Babę, co znaczy guru pudźa. Baba zaś spytał: ,,A jak myślisz, kim jest guru? Nie są nimi arcykapłani z Maths. Sannjasini (prowadzący wyrzeczony tryb życia) też nie są guru; tylko Bóg jest Guru (Nauczycielem). 'Brahmanandam paramasukhadam kewalam dźńanmurtim dwandwatitham' (jest On najwyższą błogością, rozkoszą boskiego szczęścia, ucieleśnieniem najwyższej wiedzy adwajty i tym, który jest ponad wszystkimi dualnościami. Jest On najwyższym boskim Nauczycielem). Jest On Brahmą, jest On Wisznu, jest On Maheśwarą. Hołd dla tego najwyższego Guru. Prawdziwy guru to taki, który uosabia trzy formy Trójcy, bogów którzy rządzą stwarzaniem, podtrzymywaniem i rozpadem. Zatem jedynie Bóg jest prawdziwym Guru" — oświadczył Baba. Słysząc to Kelkar spytał: ,,Czy powinienem wielbić Brahmę, Wisznu czy Rudrę?" Baba przyjmując gniewny ton oświadczył: ,,Ech Saitanie! Oto jestem! Wielb Mnie!" Tym samym Baba ogłosił, że jest Brahmą, Wisznu i Rudrą. Wszyscy tam obecni zrozumieli, że Baba jest Boską inkarnacją.

Dni mijały, a w mieszkańcach Śirdi rosła nienawiść do Sathe, gdyż to on zbierał wszystkie datki ofiarowane Babie w hundi, aby wykorzystać te pieniądze na budowę mandiru. Akurat w tym czasie złodzieje skradli srebrny rydwan ze srebrnymi koniami, które przechowywał Sathe. Sathe był głównym mandatariuszem. Ludzie z Śirdi podejrzewali Sathe o współudział w kradzieży. Pewnego dnia jeden z mieszkańców planował uderzyć Sathe siekierą, kiedy ten przechodził. Gdy wieść o tym dotarła do jego wuja, wezwał on go do siebie i nalegał, by natychmiast wyjechał, gdyż pozostawanie tutaj było dla niego zbyt niebezpieczne. Powiedział on Sathe, że może wielbić Babę gdziekolwiek będzie. Sathe niechętnie opuścił Śirdi.

Baba nieustannie dopytywał się o Sathe, ale Sathe nie było. Baba wydawał się być w wielkiej rozterce. Sathe był mu bliski i drogi. Wielbiciele sądzili, że srodze dotknęła go nieobecność Sathe.

Mniej więcej w tym czasie do Śirdi przybyli rodzice Shyama z dwuletnim wtedy dzieckiem. Ojciec Shyama osiągnął wiek emerytalny i zdecydował się osiedlić w Śirdi. Chłopiec nazywał się Mohan Shyam. Rodzice nazywali go Mohan, podczas gdy Baba zwał go ,,Shyamem". Chłopca oddano do szkoły w Śirdi i we właściwym czasie skończył naukę i przeszedł kurs nauczycielski. Został zatrudniony jako nauczyciel w Śirdi. Szkoła przylegała do pokoju Baby. W ciągu dnia Shyam uczył w szkole. Był tam otwór wentylacyjny w ścianie oddzielającej pokój Baby od klasy. Shyam zwykł był podglądać Babę nocami przez ten otwór. Zauważył, że Baba mówi do siebie, złoszcząc się niekiedy, albo śmiejąc do siebie, albo robiąc inne dziwaczne rzeczy. Baba zwykle spał na desce o szerokości 18" [ok. 45 cm] zawieszonej pod sufitem. Shyam lękał się, że w czasie snu Baba może spaść ze swej wąskiej wiszącej pryczy.

Pewnego razu podczas masowania stóp zebrał się na odwagę, aby zapytać: ,,Swami! Wygląda na to, że w ogóle nie śpisz po nocach. Śmiejesz się do siebie albo coś mówisz. Co się za tym wszystkim kryje?" ,,Ty głuptasie! Wyobrażasz sobie, że jesteś jedyną istotą na tym świecie, którą się zajmuję? Jest wiele osób, które modlą się do mnie. To do nich wszystkich mówię" — odpowiedział Baba. ,,Kiedy obracam palec, przewracam ich umysły. Kiedy poruszam wargami, mówię do nich. Kiedy się śmieję, bawię się ich głupotą. Oto co robię dla moich wielbicieli, drogie dziecko." Shyam poprosił: ,,Swami! Nauczanie nie zajmuje mi wiele czasu. Pozwól mi przebywać przy sobie w wolnym czasie i służyć ci".

W tamtym okresie była tam kobieta nazywana Laxmibai, która gotowała posiłki dla Baby. Shyam chadzał do niej i pomagał jej przy przygotowywaniu dźowar roti. Baba bardzo lubował się w brindźalach. Shaym poszedł do Laxmibai, aby nauczyć się przyrządzać danie brindźal. Shyam służył w ten sposób Babie i tylko on znał radość jaką czerpał z tej służby.

Babę często ponosił temperament. Były to tylko zewnętrzne pozory. Czasami rzucał kijem w kogoś oddalonego o dziesięć stóp. Shyam raz zapytał go: ,,Swami! Rzucasz kijem w tego człowieka z taką wściekłością. Gdyby coś mu się stało i umarłby, czy nie zbobyłbyś złej sławy?" Baba odpowiedział ostro: ,,Saitanie! Bądź cicho. Życie tego faceta jest w moich rękach. Umrze tylko wtedy, gdy mu pozwolę. Lepiej zajmij się swoimi sprawami. Czemu kłopoczesz się innymi? Człowiek ten otrzeźwieje dopiero wtedy, gdy zobaczy mnie takim. Rozpuściliby się, gdybym był pobłażliwy." Takimi więc metodami Baba dyscyplinował ludzi czynem i szorstkim słowem. ,,Jedynie w tym celu przejawiam gniew, nie w żadnym innym". Tajemnicę tę Baba wyjawił tylko Shyamowi i nikomu innemu. Życie Baby jest w istocie sagą miłości i tylko miłości.

Mając przy sobie Shyama i pozwalając mu służyć sobie, Baba spędził tak wiele lat. Pewnego dnia Baba wezwał Pradhana i kazał mu zbudować niewielki zbiornik. Zatem, Pradhan najwcześniej był zaangażowany w budowę samadhi [grobowca bądź sanktuarium] dla Baby.

Był to rok 1918. Żona Pradhana, która mieszkała w swej rodzinnej wsi, miała sen, w którym wydawało się jej, że Baba zmarł. Pradhan był wtedy w Śirdi. Po przebudzeniu się, żona Pradhana zaczęła płakać z powodu odejścia Baby w jej śnie. W tej chwili posłyszała głos w domu oświadczający: ,,Nie mów, że Baba umarł. Powiedz, że Baba jest w stanie samadhi [głębokiej medytacji]". ,,Samadhi" oznacza też jednakowe traktowanie. ,,Życie i śmierć są podobne. Radość i smutek, zysk i strata są tym samym. Zatem dla Baby nie ma czegoś takiego, jak śmierć" — stwierdził głos. Kiedy próbowała zorientować się, skąd dochodził ten głos, przyszła wiadomość od jej męża informująca o odejściu Baby. Zdarzyło się to w dniu święta Widźajadaśami (w 1918 r.). Dniem jego urodzin był 28 września (1835 r.). W dniu Widźajadaśami opuścił swoje ciało. Wprawdzie w tym roku Widźajadaśami przypada na 29 września, ale w roku samadhi Baby była inna data.

Z powodu upływu czasu i okoliczności nikt nie znał dokładnych dat narodzin i odejścia Baby. W tym kontekście trzeba odnotować tajemnicę związaną z narodzeniem się Baby. Jeden z wielbicieli napisał wiersz (w sanskrycie), w którym oddał ,,honory urodzonemu w Pathri, który mieszkał w Dwarakamayi i który był obrońcą wielbicieli".

Kiedy Gangabhavadya i Devagiriamma mieszkali w wiosce Pathri, byli oni wyznawcami Iśwary [Śiwy] i Parwati. Ponieważ przez długi czas nie mieli dzieci, wzmogli swoje modlitwy. Gangabhavadya miał łodzie w pobliżu wioski, których używał do przewożenia w celu zarobiania na życie. Pewnego wieczora, kiedy mocno padało, Gangabhavadya wyszedł z domu, aby zaopiekować się łodziami. Żonie powiedział, że na noc nie wróci. Kiedy mąż wyszedł, zjadłszy uprzednio wcześniejszy posiłek, Devagiriamma zjadła swój posiłek i poszła do łóżka. O godz. 9 wieczorem ktoś zapukał do drzwi. Devagiriamma otworzyła drzwi spodziewając się możliwego wcześniejszego powrotu męża. Do domu wszedł bardzo stary mężczyzna. Poprosił: ,,Na zewnątrz jest bardzo zimno. Matko, pozwól mi proszę pozostać w środku". Jako pobożna kobieta, pozwoliła mu pozostać w wewnętrznej werandzie i weszła w głąb ryglując wewnętrzne drzwi. Nieco później zapukano do drzwi wewnętrznych. Otworzyła drzwi. Staruszek powiedział: ,,Jestem głodny; daj mi coś do zjedzenia". Stwierdziwszy, że nie ma żadnego gotowego pożywienia, kobieta zmieszała trochę mąki ze zsiadłym mlekiem i to mu dała. Po jakimś czasie znów rozległo się pukanie. Kiedy otworzyła drzwi staruszek powiedział: ,,Bolą mnie nogi. Pomasujesz mi je, Matko?" Devagiriamma weszła do pokoju modlitw i poczęła się modlić: ,,O Matko! Czemu wystawiasz mnie na taką próbę? Co mam począć? Czy winnam mu usłużyć, czy odmówić?" Wychodząc tylnymi drzwiami z domu, poszła poszukać kogoś, kto mógłby wykonać tę usługę6. Nikogo nie znalazła. Znowu rozległo się pukanie staruszka. W tym samym czasie jakaś kobieta zapukała do tylnych drzwi. Powiedziała: ,,Zdaje się, że to pani przyszła do mojego domu szukając pomocy kobiety. Nie było mnie wtedy w domu. Proszę mi powiedzieć jakiego rodzaju usługę powinnam wyświadczyć". Devagiriamma uszczęśliwiona, że sama Bogini Parwati przysłała tę kobietę w odpowiedzi na jej modlitwę, posłała przybyłą na werandę, aby usłużyła staruszkowi i zamknęła drzwi. Ten satruszek i nowa kobieta byli nie kim innym jak tylko Parameśwarą [Panem Śiwą] i Parwati — boską parą. Parameśwara powiedział do Parwati: ,,Spełnij długo pielęgnowane pragnienia tej niewiasty". Parwati odpowiedziała: ,,Ty jesteś najwyższy. Sam ześlij, proszę, na nią swoje łaski". Iśwara zaś rzekł: ,,Przyszedłem ją sprawdzić. Ty natomiast przyszłaś na jej prośby. Zatem ty musisz ją pobłogosławić". Jeszcze raz rozległo się pukanie do drzwi. Tym razem Devagiriamma, z powodu obecności innej kobiety, szybko otworzyła drzwi. Parwati i Parameśwara pojawili się w swoich boskich formach. Devagiriamma, niezdolna pohamować swej radości, upadła im do stóp. Wtedy Parwati pobłogosławiła ją następująco: ,,Dam ci syna, aby podtrzymał linię i córkę na kanjakadanę (dziewczyna do zaoferowania na żonę)". Następnie upadła do stóp Iśwary. Iśwara rzekł: ,,Jestem niezmiernie zadowolony z twojego oddania. Urodzę się jako trzecie twoje dziecko". Kiedy Devagiriamma wstała, nie było tam już boskiej pary. Podniecona tymi wydarzeniami Devagiriamma niecierpliwie czekała na poranny powrót męża, aby zrelacjonować mu całą historię.

Mąż wrócił nad ranem. Po niecierpliwym wyczekiwaniu pośpiesznie opowiedziała mu wszystko, co się zdarzyło ostatniej nocy. Mąż rzekł: ,,Devagiri! Cóż to za zabawna opowieść! To wszystko, to tylko sen. Parwati i Parameśwara pojawiający się przed tobą i udzielający ci darśanu! To czysta fantazja!" Gangabhavadya odrzucił cały ten epizod jako nieprawdopodobny i zmyślony.

Ale, z upływem lat, Devagiriamma zaszła w ciążę i urodziła syna. W rok później urodziła się córka. Gangabhavadya był teraz już przekonany, że narodziny dwojga dzieci były skutkiem błogosławieństwa Parwati i Parameśwary. Powiedział do swojej żony: ,,Ty miałaś to szczęście (być pobłogosławioną przez Boską parę). Ja go nie miałem". Kiedy Devagiriamma znów zaszła w ciążę, Gangabhavadya poczuł silną potrzebę porzucenia ogniska domowego i udania się na poszukiwanie Boskiej pary. Oświadczył żonie, że wyrusza do lasu, aby odprawić pokutę. Devagiriamma była tak mu oddana, że mimo iż była w dziewiątym miesiącu ciąży, zdecydowała się pójść za nim7. Po przejściu pewnej odległości rozpoczęły się bóle porodowe. Urodziła chłopca. Owinąwszy dziecko w kawałek sukna zostawiła je przy drodze i poszła za mężem8.

Z powodu okoliczności urodzenia, nikt nie znał rodziców dziecka9. Fakir, który znalazł dziecko, zabrał je do swego domu i zaopiekował się nim. Życie Baby znane jest dopiero od momentu jego przybycia do Śirdi.

W 1917 r., pewnego dnia Baba wezwał Abdula Babę, Nanę Chardorkara, Mhalsapathiego, Dasa Ganu i innych i zaczął ich wypytywać. ,,Czy wiecie, kim jesteście?" Każdy odpowiadał: ,,Jestem twoim śiszją (uczniem)". Baba powiedział: ,,Nonsens! Więcej nie używajcie tego pojęcia. Nie mam swoich uczniów na tym świecie. Mam niezliczonych wielbicieli. Nie rozpoznajecie różnicy między uczniem a wielbicielem. Każdy może być wielbicielem. Nie można tego powiedzieć o uczniu. Uczeń wykonuje bez zastrzeżeń polecenia guru (nauczyciela). Oznaką śiszji jest całkowite poddanie się nauczycielowi. Jedynie ten, który powiada 'nie mam nikogo innego na świecie prócz nauczyciela' jest uczniem. Jak dalece stosowaliście się do moich zaleceń? Jakim więc prawem nazywacie się moimi uczniami? Tylko ten, kto naśladuje mnie tak jak cień, może utrzymywać, że jest moim uczniem. Wielbiciel to ten, który modli się do Pana gdziekolwiek by się nie znalazł. Jest więc wielka różnica między uczniem i wielbicielem. Uczeń i nauczyciel są jak dwa ciała z jednym duchem. Uczeń nie powinien mieć żadnego poczucia oddzielności od nauczyciela. Powinien on czuć, że 'ja i ty jesteśmy jednym'. Nie ma takich uczniów na świecie. Są miliony wielbicieli, ale nie uczniów".


Słowa te sprawiły Shyamowi wielki ból. W głębi duszy pomyślał: ,,Wszak poza służbą u twoich stóp, na niczym innym mi nie zależy". Wtedy Baba przeszedł do innego pokoju i poprosił tam Shyama. ,,W tym całym świecie dla mnie ty jesteś jedynym uczniem. Wszyscy inni są tylko wielbicielami" — powiedział. W tej chwili Shyam upadł do stóp Baby i zawołał: ,,Tylko ty, tylko ty" (jesteś moim schronieniem) i wydał ostatnie tchnienie.

W całym swoim ponad 82-letnim życiu nigdy nie uronił łzy w obecności wielbicieli. Kiedy Shyam odszedł, uronił trzy łzy. Wielbiciele powiedzieli: ,,Swami! Dlaczego tak się smucisz? Wszyscy są w twoich rękach". Baba odpowiedział: ,,Drodzy chłopcy! Wcale się nie smucę. Prawie wszystkie jego grzechy zostały już zmazane. Dzięki tym trzem łzom, które uroniłem, zostały zmyte pozostałe jego (Shyama) grzechy".

Wszystko, co powiedział albo robił Baba, było wyłącznie dla dobra wielbicieli.

Pod sam koniec do Baby przyszedł Abdul Baba. Baba powiedział: ,,Pojawię się ponownie i udzielę ci darśanu". ,,Kiedy to się stanie?" — spytał Abdul. Baba odpowiedział, że będzie to za osiem lat.

,,Pierwsze przyjście było w Maharastrze10. Drugie przyjście będzie miało miejsce w Madrasie" — powiedział Baba. Trzeba zauważyć, że kiedy pojawiła się ta forma (Sathya Sai), stan Andhra Pradeś należał do Madras Presidency [był pod zarządem Madrasu].

Kiedy spytano go w jakiej formie nastąpi następne przyjście, Śirdi Baba powiedział tylko samemu Abdul Babie: ,,Udzielę darśanu w imieniu  Sathyi ku wyniesieniu Prawdy". Jest to obecny adwent [przyjście] (oklaski).

Powodem tej relacji są dzisiejsze urodziny Śirdi Baby (28 września 1835 r.). Baba osiągnął samadhi w 1918 r. Ciała są przemijające. Szaty te są przyjmowane jedynie dla dobra wielbicieli. Nikt nie może rozwinąć wiary w Bezforemnego, o ile Boskość nie przyjmie formy. Boskość w ludzkiej formie jest przygotowaniem do pojawienia się Bezforemnego Absolutu.

Prawdy o Bogu nikt nie może pojąć. Jest On nieskończenie rozległy. Jest On mniejszy od atomu. Nikt nie może poznać czym jest mikrokosmos. Z powodu tej właśnie tajemnicy pewien wielbiciel śpiewał:

Czy ktokolwiek może odkryć twoją tajemnicę, Kriszno!
Jesteś większy od największego;
Jesteś subtelniejszy od atomu.
Żadne z niezliczonych istot świata
Nie mogą pojąć twojej złożonej tajemnicy;
Jakże ktokolwiek mógłby poznać twoją nieskończoną
Kosmiczną formę, o Kriszno!
Ale to nie wszystko.
Pośród wielkich złodziei, ty jesteś największy,
Jakże ktokolwiek mógłby poznać ciebie, o Kriszno!

Zwykli złodzieje kradną dobra i kosztowności. Nadzwyczajny Boski złodziej kradnie zaś serca ludzi. Zatem, jeśli Boga opisuje się jako ,,Ćitta ćora"  (złodziej serc) albo ,,Bada ćitta ćora" (największy złodziej serc), określenie to nie jest uwłaczające lecz czarujące.

Rozgniewa się ktoś, jeśli powiecie mu ,,Ty złodzieju". Ale jeśli śpiewacie ,,Ćitta ćora Jaśoda ke bal" (O złodzieju serc, ukochany chłopcze Jaśody), wszyscy się weselą. Ten ,,ćitta ćora" obdarza zachwytem tych, którym kradnie serca. Lecz ,,Witta ćora" (złodziej dóbr [materialnych]), sprowadza na was biedę. Świeccy złodzieje zabierają wam dobra. Pan zaś kradnie wasze serca. Dlatego nie łatwo jest komukolwiek pojąć drogi Pana. Kiedy ktoś nie może zrozumieć dróg Boskości, najlepiej zrobi jeśli zachowa milczenie i przynajmniej wstrzyma się od pozwalania sobie na boleśnie błędną interpretację. Starajcie się więc zrozumieć drogi Pana i dążcie, poprzez oddanie i wielbienie, do doświadczenia Boskości.


— Z dyskursu Bhagawana w Mandirze
Prashanthi dnia 28–9–1990 r.

--------------------------------------------------------------------------------
Przypisy (wszystkie pochodzą od tłumacza):
1V.K. Gokak: Bhagavan Sri Sathya Sai Baba — An interpretation, Abhinav Publications, New Delhi, 2nd edition, 1983, str. 69–70. Także wszystkie dalsze przypisy opatrzone etykietą {Gokak} opierają się na tej książce, w której na stronach 61–70 autor przedstawia informacje o Śirdi Sai Babie podane we wcześniejszych (do 1975 r.) dyskursach Sathya Sai.

2W pobliżu Manmad, nad brzegami tamtejszej rzeki. {Gokak}

3Edytor Sanathana Sarathi, V.K. Narasimhan, w Nr 11 (November 1993) na str. 307 w ramce zamieścił notkę następującej treści:

DATA URODZIN ŚRI ŚIRDI BABY

W dyskursie z listopada 1992 r. Bhagawan Baba stwierdził, że Śri Śirdi Baba urodził się 27 września 1838 r. We wcześniejszym wydaniu Sanathana Sarathi podano błędnie datę urodzin jako 28 września 1835 r. Prosi się czytelników o zwrócenie uwagi na to, że poprawna data, według BABY, to 27 września 1838 r.

— EDYTOR


4W oryginale: ,,Why fear when I am here?"

5 Od: tola lub raczej tula(m) — jubilerska jednostka wagi w Indiach równa wadze srebrnej monety 1-rupiowej, albo 180 ziaren troj (systemu wagowego dla srebra i złota); obecnie przymuje się, że 1 tula = 11,66 gramów.

6Poszła do domu jednej z dwóch kurtyzan. {Gokak}

7Wysławszy swoje dwoje dzieci do domu swojej matki. {Gokak}

8 Mąż poszedł swoją drogą. Urodziła chłopca w cieniu banianu, przykryła liśćmi banianu i pośpieszyła za mężem. Skrzepy krwi były jeszcze widoczne na ciele dziecka. {Gokak}

9Niejaki Patil z sąsiedniej wioski przywoził swoją żonę z chaty jej matki tongą (jednokonnym powozem). W pobliżu tego miejsca jego żona poczuła jakby wezwanie. Patil poprosił woźnicę o zatrzymanie się. Śrimati Patil wysiadła z tongi i poszła prosto do miejsca, gdzie leżało dziecko [... ] Oboje byli przekonani, że to Bóg dał im to dziecko [ponieważ byli bezdzietni]. {Gokak}

10Stan w Indiach.

Villa Pointe Aux Cannoniers https://www.hotels-world.pl/